Chcesz poznać ciekawostki świętokrzyskie dotyczące historii, kultury, tradycji czy geografii regionu, ale nie wiesz od czego zacząć? Nie mogłeś lepiej trafić! Wycieczka z przewodnikiem świętokrzyskim to sama przyjemność z odkrywania ciekawostek związanych z Kielcami oraz ziemią kielecką i sandomierską.

Szukając atrakcji dla dzieci w Kielcach i okolicach nie można pominąć takich miejsc, jak Muzeum Zabawek i Zabawy, Energetyczne Centrum Nauki, Park Linowy Stadion. Również miejskie baseny, w tym jeden odkryty i bawialnie zlokalizowane przy galeriach handlowych mogą dostarczyć niezapomnianych wrażeń najmłodszym.

Wybierając się na wycieczkę jednodniową do Kielc możemy zajrzeć też do ZOO „Leśne Zacisze” w Lisowie koło Morawicy, aby zobaczyć niezwykłe jak na te tereny zwierzęta: lew afrykański, zebra chapmana, wielbłąd dwugarbny, czy kochane przez dzieci alpaki.

Zwiedzanie stolicy regionu świętokrzyskiego zaczynamy przy dawnym Pałacu Biskupów Krakowskich. Następnie przenosimy się na drugą stronę Wzgórza Zamkowego, by zobaczyć katedrę kielecką pw. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny. Potem, najstarszą ulicą Zamkową zmierzamy do Parku Miejskiego im. Stanisława Staszica. Przechodząc na drugą stronę ulicy Ogrodowej, wkraczamy do Alei Sław Ludzi Kultury i Sztuki, którą docieramy na kielecką Kadzielnię. To jeden z pięciu rezerwatów na terenie miasta, który niezmiennie przyciąga zarówno rzesze turystów, jak i tłumy kielczan.

Przewodnik po Kielcach to bardzo dobry wybór, jeśli mamy niewiele czasu, np. podróżując między Krakowem a Warszawą i chcemy pójść na spacer po Kielcach. Najważniejsze punkty programu zwiedzania w dobrym tempie i chwila dla siebie w okolicach Rynku to super pomysł na weekend w przypadku turystów indywidualnych lub na tygodniu w odniesieniu do wycieczek szkolnych.

Zapraszam na wycieczkę w Góry Świętokrzyskie, Maciej Kędzia – Wasz przewodnik.

Szlakiem jodeł „mamucich”

Podejście na Łysiec rozpoczynamy w Trzciance, sercu Regionu Świętego Krzyża, gdzie szlakiem koloru czerwonego możemy wędrować w ciszy i spokoju. Najlepszą opcją dostania się tam jest bus turystyczny, który za symboliczną złotówkę wozi chętnych ze Świętej Katarzyny przez Hutę Szklaną do Nowej Słupi i z powrotem. Jeśli dysponujemy własnym autem, optymalnie będzie zostawić je na rynku w Nowej Słupii, gdzie znajduje się przystanek busów i skąd najszybciej można dostać się do Trzcianki.

Na szlaku tym zobaczymy jodły, które choć nie stanowią odrębnego gatunku to ze względu na ich wiek i rozmiar nazywane są „mamucimi”. Mowa tu o drzewach około 40-metrowych, co odpowiada 15-piętrowemu blokowi! Obwód pnia takiej jodły na wysokości 130 cm, czyli tzw. pierśnicy wynosi nawet 230 centymetrów. Większość z nich ma ponad 200 lat! Jedno, powalone pod ciężarem lodu w 2007 roku, tablicą informacyjną opatrzył Świętokrzyski Park Narodowy. Warto wiedzieć, że niemal połowa zwierząt występujących w okolicznych lasach jest w jakimś stopniu uzależniona od martwego drewna. Najbardziej, nomen omen jaskrawym przykładem jest zgniotek cynobrowy, którego ceglasty pancerz możemy podziwiać w powiększeniu na wystawie przyrodniczej w dawnym skrzydle klasztornym na Łyścu.

Świętokrzyski Park Narodowy powstał w 1950 roku jako drugi w Polsce po Białowieskim PN. Ma blisko 77 km² a jego symbolem jest jeleń szlachetny. Pozostający
w granicach parku obszar ochrony ścisłej Chełmowa Góra jest zaś najstarszy spośród polskich rezerwatów. Utworzono go w 1920 roku, aby chronić modrzew polski (larix polonica racib). Skrót racib. albo RAC pochodzi od nazwiska prof. Mariana Raciborskiego, który odkrył szyszki tego gatunku koło Jarosławia nad Sanem. To właśnie stanowiska modrzewia polskiego stanowiły bazę budulcową dla kościółków drewnianych pw. św. Wojciecha w Kielcach i Sandomierzu. Szablasty przekrój tego drzewa jest charakterystyczny dla stanowiska na Chełmowej Górze, gdzie rośnie na 183 hektarach.

Po około 45 minutach wędrówki docieramy do pobenedyktyńskiego zespołu klasztornego – najstarszego polskiego sanktuarium, do którego pielgrzymowano przez setki lat jako do polskiego Santiago de Compostela. Aż do potopu szwedzkiego i splądrowania klasztoru przez Szwedów oraz zbezczeszczenia krypt grobowych, w tym tej należącej do Jeremiego Wiśniowieckiego, Święty Krzyż był polskim sanktuarium numer 1.
Potem już częstochowska Jasna Góra, opromieniona sławą swych obrońców, widowiskowo pokazanych w „Potopie” Jerzego Hoffmana – przejęła palmę pierwszeństwa.

Według legendy, pierwszy drewniany kościółek postawiła tu księżna Dąbrówka z dynastii Przemyślidów, żona Mieszka I, matka Bolesława Chrobrego, nazywana Matką Chrzestną Polaków. Ponoć drewno pozostałe po rozebraniu tej niewielkiej świątyni posłużyło do budowy organów kościoła świętokrzyskiego, który spłonął w 1777 roku wraz
z polichromiami bizantyjsko-ruskimi, fundacji króla Władysława Jagiełły. Obecny kościół jest trzecim, wybudowanym na tym samym miejscu. Za fundatora uważa się opata benedyktyńskiego Józefa Niegolewskiego a za projektanta (budowniczego) jezuitę, ks. Karśnickiego vel Karsznickiego.

Kto założył świętokrzyskie sanktuarium, lokując tu bezcenne relikwie? Odpowiedzi są różne. Według legendy, drzewo Krzyża Świętego podarował królewicz Emeryk węgierski. Według historyków, Bolesław Wstydliwy lub Władysław Łokietek.
Za Bolesławem przemawia fakt, że po najazdach mongolskich z lat 1240/41 i 1259/60 ziemia sandomierska została spustoszona. Pojawiła się zatem, potrzeba odbudowy kościoła
i możliwość sprowadzenia relikwii drewna Krzyża Świętego z Węgier, skąd pochodziła późniejsza święta – Kinga, czyli książęca małżonka Kunegunda.

Za podarunkiem ze strony Łokietka przemawia natomiast fakt, że ukrywając się u świętokrzyskich zakonników, powziął u nich dług wdzięczności. Wieloletnie zmagania
z biskupem krakowskim Janem Muskatą, stronnikiem czeskich Przemyślidów, a zwłaszcza swojego protektora Wacława II, króla Polski w latach: 1300-1305 sprawiły, że Władysław II zaprzyjaźnił się z łysogórskimi benedyktynami.

Pierwszy właściciel chęcińskiej, z kolei warowni – Muskata, pochodził z zamożnej rodziny kupieckiej z Wrocławia, rodu który jako pierwszy sprowadził do Polski gałkę mus(z)katałową – drogocenną przyprawę, która swą nazwę wzięła od nazwiska rodowego Jana. Zwany też „krwawym wilkiem z pastorałem” budził postrach u Małopolan. Muskatałowy szwagier – Gerlach był zwykłym rabusiem, który nie wahał się napadać na kościoły, w których głoszono kazania popierające Łokietka. Władysław początkowo przegrywał z nimi w polu, chroniąc się w jaskini, zwanej „Łokietkową” w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej, czy właśnie w klasztorze na Łyścu.

Dopiero w 1306 roku książę kujawsko-łęczycki zdołał odeprzeć siły czeskie i odebrać ważny zamek graniczny. W podziękowaniu za udzielone mu schronienie podarował benedyktynom relikwie, które miał otrzymać za pośrednictwem swojej córki Elżbiety, małżonki króla Węgier Karola Roberta. Rycerze z rodu Toporczyków mieli doprowadzić jeszcze biskupa Jana przed oblicze księcia, a od 1320 r. króla Władysława II i zmusić go do złożenia przysięgi na wierność monarsze na relikwie drewna Krzyża Świętego.

Skąd się wzięła nazwa regionu Świętego Krzyża?

Według legendy chrześcijańskiej, Drzewo Krzyża odnalazła w Jerozolimie cesarzowa Helena. Jej syn, Konstantyn Wielki słynął z prześladowań chrześcijan. Matka, pragnąc odkupić winy syna wybrała się z misją do Ziemi Świętej, aby odnaleźć Drzewo, na którym skonał Pan Jezus. Dotarłszy na miejsce, zleciła przekopanie wzgórza zwanego Golgotą, czyli Miejscem Czaszki.

Znaleziono aż trzy krzyże. Skąd wiedziano, który z nich należał do Jezusa? Była tam obecna śmiertelnie chora kobieta. Helena rozkazała więc, aby po kolei dotykać ją wszystkimi trzema krzyżami, wierząc, że ten właściwy będzie miał moc uzdrawiania. Rzeczywiście, trzeci z nich okazał się Krzyżem Zbawienia. Kobieta ozdrowiała i odzyskała siły. Symboliczną scenę uwiecznił malarz Franciszek Smuglewicz na obrazie, znajdującym się w nawie głównej świętokrzyskiego kościoła po prawej stronie, patrząc
w kierunku prezbiterium.

Święta Helena postanawia podzielić Krzyż na trzy części. Jedną pozostawia w Jerozolimie w Bazylice Zmartwychwstania Pańskiego, drugą zabiera do Rzymu, fundując Bazylikę Świętego Krzyża na wzgórzu laterańskim. Trzecia trafia do Bizancjum (Konstantynopola). Cesarz Konstantyn, nawrócony pod wpływem znaleziska wydaje edykt tolerancyjny, zwany od miejsca jego wydania mediolańskim (313 r.), który stanowił punkt zwrotny w historii chrześcijaństwa. Edykt ten zakończył prześladowania za wiarę, głosząc wolność religijną na terenie całego Cesarstwa.

Depozytariuszem rzymskich relikwii zostaje papież Sylwester II. Przechowuje je do końca swoich dni. Następnie pieczę przejmuje nad nimi Sylwester III i to on, prawdopodobnie ofiarowuje relikwie królowi Węgier Stefanowi Wielkiemu. Ten zaś powierza je swojemu synowi. Emeryk, jak wiemy był zaś młodzieńcem, który polował
w łysogórskich lasach przed domniemanym ślubem z córką księżnej Dąbrówki.

Według legendy, w czasie polowania ukazał się anioł, który nakazał Emerykowi oszczędzić potężnego jelenia. Uwagę królewicza zwrócił potężny słup światła, jaki bił od poroża. W koronie zwierzęcia, w sposób cudowny obecny był podwójny krzyż patriarszy, zwany karawaką. Jak się okazało, był to boski znak dla młodego księcia, który postanowił ofiarować, noszony na piersi relikwiarz, zwany pektorałem klasztorowi łysogórskiemu.

Odtąd stał się on „magnesem” przyciągającym rzesze wiernych, od okolicznego ludu począwszy do polskich monarchów: Kazimierza Wielkiego, który jako pierwszy określił wzgórze mianem Świętego Krzyża, czy Władysława Jagiełły, który pielgrzymował tutaj co najmniej dziewięciokrotnie. Powtórzę, do potopu szwedzkiego „Jasna Góra”, czyli najważniejsze polskie sanktuarium znajdowało się właśnie na Łyścu.

Dlatego dzisiaj mieszkamy w województwie świętokrzyskim, w regionie Świętego Krzyża, w Górach Świętokrzyskich. Taka jest siła oddziaływania tych relikwii! Pozwólcie, że opowiem o tym po przewodnicku, „na żywo” [Zamów przewodnika]